8.07.2019

Samoloty nad miastem, cz. I, rozdziały 7-8.

7.
Czekanie na autobus umilili mi panowie, których jedną z głównych rozrywek jest zaglądanie do kieliszka. Przedmiotem ich debaty było to czy lepsza jest Amarena brzoskwiniowa czy zwykła. Stanęło na tym, że jeden z tych panów namówił dwóch pozostałych do spróbowania tego trunku o smaku owocowym. Zaznaczył, że plusem jest niska cena, jedynie 3.99 za butelkę. Po przyjeździe mojego autobusu z niedowierzaniem patrzyłem, jak smakosze pakują się do środka przede mną. Na moje szczęście zdecydowali się objąć w posiadanie tylną część pojazdu, co uwolniło mnie od ich ducha jak i ewentualnych zaczepek. Niemal od razu zauważyłem bardzo miło wyglądającą dziewczynę. Była nieco inna od tych dziewczyn pokazywanych w reklamach, mówiąc krótko była zbudowana jak należy. Nie wiedzieć czemu na jej twarzy gościł pewnego rodzaju smutek. Od razu pomyślałem, że może pożegnała akurat kogoś przed długą podróżą. Mój mózg podpowiadał mi, idź do niej, przedstaw się, spytaj się czemu tak fajna dziewczyna tak się smuci. Jednak moje ciało odmówiło współpracy, schowałem się w sobie, zamknąłem można powiedzieć na trzy spusty i nie zdecydowałem się podejść do tej dziewczyny. Skrępowany i zażenowany własną nieudolnością wyszedłem na najbliższym przystanku. Nie wiedziałem, że mogę ściągnąć na siebie nowe kłopoty.

8.
Wysiadłem bowiem w okolicy stadionu jednej ze znanych drużyn piłkarskich[1]. Co ciekawe nie przypominałem sobie, by tego dnia miał odbyć się jakiś mecz tejże drużyny. Jednak parę szybkich, męskich zwrotów skierowanych do mnie i dotyczących mojego zakłopotania sprowadziły mnie na ziemię. Wokoło mnie zaczął rosnąć tłum kiboli, przystrojonych w klubowe szaliki, w rękach kilku z nich lśniły kastety, nabijane sporymi złotymi guzami pierścienie i tym podobna mała broń. Jeden z nich, niski, łysy grubasek podskoczył do mnie i zadał fundamentalne pytanie o aktualny skład drużyny. Wcześniej używając mało parlamentarnych słów spytał się mnie za kim jestem. Wydusiłem z siebie będąc pod ostrzałem wzroku pozostałych, że jestem właśnie za ich ulubioną drużyną. Po chwili zdałem sobie sprawę, że jedyne nazwiska piłkarzy jakie znam z tego klubu odnoszą się raczej do przeszłości. Zacząłem szukać w pamięci jakichś tytułów z gazet, nagłówków z Sieci, czegokolwiek co można uznać za koło ratunkowe. Nic takiego nie przyszło mi do głowy. Mały zażartował sobie ze mnie brzydko, że najpewniej jestem za W.K[2]. Nie zdążyłem nawet złożyć ust do odpowiedzi, gdy w moim kierunku poleciała pierwsza dłoń uzbrojona w pierścienie. Ledwo uchyliłem się od ciosu, kucnąłem, po czym jak najszybciej umiałem wyprostowałem się i z impetem przedarłem się przez ścianę złożoną z kiboli. Zacząłem biec jak najszybciej tylko potrafiłem, za sobą słyszałem już sapanie tamtych, a także ich krzyki, z których najmniej wulgarne to chyba łapać frajera. Z bijącym sercem wbiegłem po kilku schodach, na coś w rodzaju tarasu, tamci chyba nieco ustali, przygaszeni wypitym alkoholem. Nie byłem jednak do końca bezpieczny, Mały od którego wszystko się zaczęło nie dawał za wygraną. Wysforował się zdecydowanie, na jego  ustach gościły zaś obietnice co mi zrobi, gdy mnie dorwie. Na moje szczęście dotarliśmy do dość długich i krętych schodów, wiodących do Zamku, w którym stworzono muzeum sztuki z XX i XXI wieku. Mały wyraźnie osłabł na schodach, ja też nie zyskałem jakiejś wielkiej przewagi, jednak jednoczesny bieg po schodach i krzyki co zrobi się komuś, gdy się go złapie, obniżają zdecydowanie możliwości takiego osobnika. Po mniej więcej 1/3 Mały zrezygnowany oparł się o balustradę. Wtedy wiedziałem już, że im ucieknę . Nie zatrzymując się przebiegłem jeszcze koło Zamku, zatrzymałem się dopiero w okolicy domków w stylu fińskim[3] ulokowanych dość romantycznie na szczycie tego naturalnego tarasu na który wiodły schody. Wiedziałem, że w jednym z nich mieszka mój drugi kumpel, twórca zwariowanych przedstawień, opowieści czy wierszy. Wiedziałem co może mnie czekać u niego, jednak zdecydowałem się po raz kolejny wkroczyć na trudny teren.



[1] Chodzi o stadion jednej z bardziej znanych drużyn, która ma na swoim koncie duże sukcesy w Ekstraklasie.
[2] Nazwa drużyny z miasta oddalonego o ok. 300 kilometrów, ich kibice nie są zbyt przychylnie nastawieni do tej najlepszej drużyny w Ekstraklasie. 
[3] Jedno z ciekawszych miejsc w mieście. Co jakiś czas wracają spory o to, czy należy zostawić te domki czy je burzyć. 

Pozdrawiam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz