Dziś nieco dziwny wiersz o tym, co może nas spotkać, gdy zacznie nas męczyć jakaś zmora.
,,Zmora"Ta zmora męczy mnie w kółko,
Od rana do wieczora,
Przychodzi, siada sobie,
Swym okiem straszy sąsiadów,
Swym słowem w sercu mi grzebie,
Ta zmora męcząca mnie ciągle.
Namawia do bycia jednakim,
Z jej bandą wyznawców, proroków,
Wszystko na jedno kopyto,
Wszystko tak samo wszędzie.
Próbuję okrzyków, jęków,
Zmora uśmiecha się tylko,
Zbliżam do niej swe ciało,
Zmora ma mnie już za nic.
W końcu mam to co chciałem,
W masce prowadzony na szafot,
Zmora uciekła na zawsze,
A ja wiszę (w niebie tańczę).
Pozdrawiam!