29.06.2019

Trzy życzenia wypowiedziane bez przemyślenia.

Dziś krótkie opowiadanko, które powstało po przemyśleniu motywu dżina i życzeń przez niego spełnianych. 

,,Trzy życzenia wypowiedziane bez przemyślenia

Dzień zaczął się zwyczajnie, tak jak wiele innych. Pewną odmianą było znalezienie w piwnicy słoika. Powiecie, cóż może być w tym niezwykłego. W moim przypadku ten szklany przedmiot był opanowany przez dżina. Pojawił się nie do końca w zgodzie z tradycją, gdy wyciągałem ostatniego ogóreczka, wyłonił się on. Swoją mglistą postać nadrabiał charakterem, zamiast dziękować za wypuszczenie na świat zrugał mnie używając przy tym najwymyślniejszych obelg. Gdy nieco ochłonął przedstawił mi listę, po pobieżnym przejrzeniu okazało się, że jest to regulamin jego usług. Chwilę zajęło mi przekonanie mojego gościa, że za mój gest powinien spełnić moje trzy życzenia, bez dodatkowych warunków. Dżin podumał chwilę, by ostatecznie zgodzić się, życzenia miałem wymyślić w ciągu najbliższych dni, każdego ranka miałem prawo do  jednej prośby.

Zacząłem od małej góry pieniędzy. Niemal natychmiast rozdzwoniły się telefony z wszelakimi potrzebami, od wsparcia jakiegoś drobnego cwaniaczka przy zakupie wina, po poważne plany nieznanych mi wcześniej naukowców. Próbowałem zbywać ich jakimiś wykrętami, wszyscy nie dawali jednak za wygraną.  Każde wyjście z domu kończyło się małą pielgrzymką sunącą za moimi plecami. Komizmu dodawały kapelusze w wyciągniętych dłoniach. W rozpaczy rzucałem do nich drobne sumy, nie dawało to niestety wiele. Doczekałem jakimś cudem do wieczora. Dżin zjawił się w doskonałym nastroju. Wyśmiał mnie za zbyt pochopne decyzje. Odburknąłem mu coś na pożegnanie, po czym poszedłem spać.

Kolejny poranek przywitał mnie zbliżeniem na mgłę, z której wyłonił się mój wypełniający życzenia. Tym razem postanowiłem zrealizować swoje marzenia o podróżowaniu. Duch ze słoika drugi raz zakpił ze mnie w sposób niezwykle wyrafinowany. Straciłem przytomność, gdy wróciłem do świata żywych zorientowałem się, że jestem przyklejony taśmą do krzesła. Przed oczami miałem ekran komputera, na którym przesuwały się liczne zdjęcia z całego świata. Całość nie byłaby może tak zła, gdyby nie przebrany za gondoliera dżin, który śpiewał w nadzwyczaj ekspresyjny sposób. Jego pieśni obfitowały w całą gamę fałszywych dźwięków, zaś ich tematyką było wskazywanie miejsc, których nigdy nie odwiedzę wraz z frywolnym uzasadnieniem. Tego było mi za wiele. Znów doczekałem do wieczora. Mój mglisty oprawca nie pojawił się, obawiał się widocznie mojej zemsty.

Ostatniego dnia wymyśliłem życzenie totalne. Zmęczony moimi wpadkami zażyczyłem sobie, aby dżin zabrał z mojego życia wszystkich, którzy psują mi krew. Początkowo wszystko wydawało się układać idealnie, natrętni naciągacze zniknęli jak za dotknięciem różdżki. Jednak z biegiem czasu zacząłem żałować swojej decyzji. Pierwszy szok przeżyłem, gdy w lustrze nie zobaczyłem kawałka swojej dłoni. Zawołałem swojego ducha, wyśmiał mnie, wskazał też na moją głupotę przy wymyślaniu zachcianek. Przecież każdy z nas ma chwile, gdy wśród osób nie lubianych może wymienić także siebie samego. Z furią rzuciłem się ku mojemu prześladowcy, ten jednak zmienił się w mglisty obłoczek. Stopniowo dostrzegałem u siebie proces znikania, w końcu około 22 zniknąłem z widzialnej formy. Stałem się obłoczkiem, mgłą. Mój dżin wyczuł od razu co się dzieje, podleciał do mnie i grzecznie się przywitał. Wyjaśnił mi, że teraz ja będę wiódł bezpostaciowy żywot w słoiku jako nowy dżin. 


 Pozdrawiam!

26.06.2019

Fiord w Norwegii.

Dziś wiersz łączący w sobie elementy z obrazu Muncha pt. ,,Niepokój" i moich pomysłów.

,,Fiord w Norwegii"

Na punkcie widokowym Lysefjord,
Stoi grupka osób, to dżentelmeni,
W pełnej krasie.

Rozmawiają o ważnych dla siebie,
I dla kraju sprawach,
Nie widzą za sobą mężczyzny,
W zwyczajnym garniturze.

Patrzy na wodę i w niebo,
Czerwień chmur za moment,
Połączy się z czerwienią krwi.

Desperat znika z tarasu,
Leci kilka chwil,
By znaleźć się u stóp fiordu Lyse.

19.05.2019
Pozdrawiam!

23.06.2019

Prawda na wierzchu.

Dziś kilka słów od władcy, miejscowego, co nie oznacza, że gorszego czy mniej mądrego od władcy nad nim.

,,Prawda na wierzchu"

Mostem kroczy władca miejscowy,
Wraz ze swoim zaufanym sługą,
Naprzeciwko nich widać trzy postaci.

Dwie zgięte w pół, gest poddania,
Jedna na samym końcu,
Ubrana jak klaun,
Drwi ze wszystkich i wszystkiego.

Zaufany sługa z przerażeniem w oczach,
Patrzy na tę grupkę,
Martwi się o zdanie swego władcy.

Ten mija niewiasty,
Z uśmiechem wielkim,
Pozdrawia je w sposób szczególny.

Sługa w szoku patrzy na szefa,
A ten odpowiada mu:
,,W głębi duszy jestem jak ta niewiasta,
Na samym końcu grupy".

18.05.2019
Pozdrawiam!

20.06.2019

Dziwne przypadki z bananami w tle.

Dziś wiersz zainspirowany nakryciem głowy niejakiego Zaciera (Mirosław Jędras).

Dla S.J.

,,Dziwne przypadki z bananami w tle"

Banany na głowie zamiast kasku,
Z tej wielkiej góry zjedziemy o brzasku,
Na rowerze lub hulajnodze,
Już widzę wszystko w zmienionym kolorze.

Szaleństwa te mają na celu,
By świadków ich było bardzo wielu,
Do tego filmy i zdjęcia,
Aby dzieci miały wesołe zajęcia,
Do tego jeszcze mogą mówić,
Jacy to rodzice bywają rozumni.

Banany na głowie zamiast kasku,
Z tej góry zjechałem o brzasku.

Dwie ręce, noga, biodro w gipsie,
Efekty szaleństw takie bliskie,
Pół roku życia oszczędnego,
Najmarniej rzekł lekarz, a do tego,
Leczenie poważne na głowę,
Kto widział by kask taki nosić.

Banany na głowie zamiast kasku...

2.02.2019

Dziękuję Zacierowi, którego zdjęcie z bananami zdobiącymi głowę zobaczyłem w gazecie.
Pozdrawiam!

17.06.2019

Ucieczka od samego siebie.

Dziś wiersz o tym, jak czasem można uciekać od samego siebie.

,,Ucieczka od samego siebie"

Czasem mam takie dziwne uczucie,
Jakbym uciekał od samego siebie,
Dystans się zwiększa,
A ja widzę ciało, które do mnie należy,
Tak mało.

Jestem w środku, a czuję się pusty,
Jestem, a przy tym mnie nie ma,
Z oddali śledzę swoje życie słabe,
Smutek przepala mi oczy.

Biegnę do drzwi, szukam pomocy,
Nikt na mnie nawet nie spojrzy,
Każdy gdzieś leci, goniony myślami,
Każdy ma jakieś zajęcie.

Stanę na rynku,
Krzyknę jak zwierz,
Patrzcie jak wygląda wariat.

Kulka już leci,
Ktoś wezwał władze,
Leżę w ciemności kostnicy.

Ulga daremna, złuda to tylko,
Po śmierci znów będę cierpiał.

8.04.2019
Pozdrawiam!

14.06.2019

KossMegaHz.

Wiersz powstał w pewnym stopniu pod wpływem najnowszej piosenki Stachurskiego.

,,KossMegaHz"

Światłość we wszystko wejdzie,
Wszystko z niej powstaje,
Koniec światła niedługo,
Wszystko skończone będzie.

Czerwona kula odbija,
Celnie każdy ślad,
Promień lasera uderza,
Śmierć odchodzi bez nas.

Kiedyś jednak przyjdzie,
Ramionami otoczy nas,
W Kosmos razem idziemy,
W Kosmos kończymy,
Trans.

A tam na przemian,
W atom, w większe cząstki,
Znów w atom, tak cały czas.

Kosmos,
Promieniowanie,
Oddalenie,
Czassss...

12.04.2019
Pozdrawiam!

11.06.2019

Na zapleczu.

Dziś wiersz inspirowany po części sztuką, po części moją wyobraźnią.

Dla S.J.

,,Na zapleczu"

Siedzimy na zapleczu,
Korzystamy z każdej wolnej chwili,
By chwycić się jakiejś drobnej,
Malutkiej przyjemności.

W tym momencie gramy w karty,
Stawiamy drobne monety,
(Alfred Green ograł już wszystkich),
Powoli wracamy do zadań.

Jeszcze jedno rozdanie,
Jedna próba odzyskania oszczędności,
Tych paru dolarów zarobku.

Rozrywkę przerywa nam,
Nagły i naglący krzyk,
Na sali widowiskowej,
W naszym rewirze,
Trzeba rozpocząć usługi.

18.04.2019
Pozdrawiam!

8.06.2019

Powtórne przyjście.

Dziś nawiązanie do historii Łazarza.

,,Powtórne przyjście"

Na moje słowa wstaniesz ze snu,
Suche usta coś mówią,
Wszyscy wokoło w szoku wielkim,
Ja jednak robię swoje.

Wiem jak ważny dla nich byłeś,
Wskrzeszam więc Twoje ciało,
Duszę z raju przywołałem,
Ma tutaj coś do zrobienia.

Wstań Łazarzu i idź,
Rodzina czeka tak długo,
Wstań Łazarzu i idź,
Opowiedz wszystkim o sobie.

9.02.2019
Pozdrawiam!

5.06.2019

Oczekiwanie.

Dziś wiersz, który powstał w sumie nie wiadomo z jakiej myśli. Może chodziło o czyjeś kroki z klatki schodowej? Sam już nie wiem.

,,Oczekiwanie"

W takiej sytuacji,
Każdy najcichszy dźwięk,
Dochodzący z korytarza,
Budzi lęk.

Nie wiadomo po kogo przyszli,
Może Nowi pojawią się na oddziale,
Może wszystkich nas stąd zabiorą?

Oczekiwanie na sąd.

Wszystko wydłużone do granic,
Dzień z nocą połączony,
Czas nie gra roli.

Cicho...
Idą po kogoś,
Słychać żołnierski krok,
Chować się, chować się wszyscy,
W najdalszy celi kąt.

Drzwi ze skrzypnięciem otwarte,
W blasku lamp widać już twarz,
Tym razem znajomą mi.

To ksiądz przyszedł do nas,
By zamienić parę słów,
Długo milczy, patrzy dość mglisto,
Po czym palcem wskazuje na mnie.

Słowa giną w wielkiej rozpaczy,
Powiadomcie rodzinę, tak krzyczę,
Głusi wszyscy na moje wołania,
Znikam, zmienię się w niebyt.

7.01.2019
Pozdrawiam!

2.06.2019

Spacer z psem.

Dziś wiersz z pogranicza jawy i snu.

Dla S.J.

,,Spacer z psem"

Wyszedłem na spacer z psem,
Wrócić miałem niedługo,
Coś w granicach pół godziny.

Nieznane mi siły, naciągają mnie,
I psa mojego, ciągle na kolejne minuty.

Rozciągnięci do granic absurdu,
Powoli znikamy.

Może obudzimy się,
W jakimś innym,
Może trochę lepszym świecie...

22.02.2019
Pozdrawiam!