Wiersz oparty na luźnych rozmyślaniach.
Dla S.J.
Siedzę na balkonie,
Dym papierosa okala twarz,
Wtem, patrzę uważnie,
Na ulicę, na blok kolejny.
Obserwuję wszystko w oparach,
Dymu, papieros sam zgasł,
Trzech wchodzi, a dwóch wychodzi.
Siedzę w szoku, w szoku pogrążony,
Schemat powtarza się,
Dziwacznie się robi.
Jak wychodzą tamci,
Gdzie znikają, nie wiem.
Wstaję, chcę iść sprawdzić,
Daleko nie mam,
Zostaję jednak.
Zbyt leniwy jestem,
Zapalę znów,
Posiedzę i pomyślę.
24.06.2024
Pozdrawiam!
A jeden upadł.
OdpowiedzUsuńTen mój powyższy komentarz to skojarzenie z sytuacją sprzed lat, którą mój kuzyn podsumował stwierdzeniem: "A jeden upadł". No i tak do tytułu wiersza mi spasowało 😀
OdpowiedzUsuńPierwszy raz tu zajrzałam.
OdpowiedzUsuńMuszę nadrobić zaległości
Pozdrawiam serdecznie