Dziś kolejny wiersz powiązany luźno z twórczością Marcina Świetlickiego.
Moje wyjście na miasto dziś,
Przypomina w swych podstawach,
Największe wyzwania ludzkości,
Nie chcę iść, chcę siedzieć w domu,
Nie chcę iść, chcę przeżywać wszystko,
Nie chcę iść, chcę patrzeć na Ciebie.
Wychodzisz nagle, dym papierosa,
Wyznacza mi szlak, trasę,
Ze łzą w prawym oku wychodzę,
Krok w krok za Tobą.
Uciekasz jednak, moje serce,
Rozerwane na kawałki,
Dzieci sąsiadów w nie wchodzą,
Ze swym dzikim wrzaskiem.
Teraz głowa eksploduje sama,
Zapadam się w sobie jak gwiazda,
Nie wskaże już nikomu drogi.
Smuga z dymu,
Nowa, okrutna busola.
Pozdrawiam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz