Dziś wiersz niezbyt optymistyczny, z niezbyt miłego dnia.
,,28 listopada"W tym dniu zacząłem się rozpadać,
Na cząstki elementarne,
Wszystko zaczęło w dym,
Do papierosa dążyć,
Cóż za dziwna fizyka, dziwny dzień.
Każdy dźwięk powodował rozpad,
Rozpacz w rozpadzie straszna,
Dym ze spalonych totemów,
Zwiastował koszmar jutra.
Dziś nigdzie nie pójdę,
Wolę umierać w domu,
Jeśli rozłożę się na ulicy,
Będzie kłopot.
W domu, we względnej ciszy,
Zacznę wchłaniać sam siebie,
Do środka.
W końcu wiadomo od dawna,
Jeśli ginąć, to jak jakaś gwiazda.
Pozdrawiam!
Czasem są takie dni kiedy człowiek się rozpada... Na szczęście to przemija. Oby jak najmniej takich dni :)
OdpowiedzUsuńCzasem trafiają się takie dni i złe myśli nie dają odpocząć - współczuję.
OdpowiedzUsuńSerdecznie Pozdrawiam!