Dziś wiersz podszyty absurdem, powstał po tym jak usłyszałem głośne tupanie na klatce schodowej.
,,Tupot nóg"
Tupot nóg, a ja już nie wiem,
Jestem w tym, czy w innym ciele,
Rytm zawija się tak ładnie,
Kto wypadnie, kto wypadnie?
Tupot nóg, a ja już nie wiem,
Mam Cię w końcu, czy mam siebie?
Koła młyńskie kręcą się,
Woda płynie, pisać chcę.
Tupot nóg, a ja na tronie,
W złotych lisach, kręcę głową,
Wyrok pada: Łamać kołem,
(A ja z czołem tak wesołem).
Tupot nóg, a ja zasypiam,
W kącie radio, gra muzyka,
Tupot nóg, a ja się dziwię,
Głowa zdrowa, mózg też zdrowy,
Czemu więc mam takie wiersze,
Zakręcone jak ślimaki?
Jeśli wiesz, bo ja już nie wiem,
Pisz: Berdyczów, numer siedem.
1.04.2017
Pozdrawiam!
Całkiem możliwe. W Krakowie był taki jeden kolekcjoner, Feliks "Manggha" Jasieński, który szczególnie się przyczynił do zainteresowania sztuką japońską. Jego kolekcja znajduje się teraz w zbiorach Muzeum Narodowego.
OdpowiedzUsuńPrzyjemny utwór :-)
Pozdrowienia serdeczne! :-D
Ojjjj, słyszenie głosów lub tupotu nóg to albo efekt działania srogich piguł, pomieszania klepek waleniem w czajnik tudzież zwanym albo geniuszu. Wybierz co wolisz ;-)))))))
OdpowiedzUsuńAhoy