22.06.2024

Screaming Dead Balloons.

Wiersz zainspirowany tytułem piosenki. 

,,Screaming Dead Balloons"

Puste, martwe balony.

Leżą wzdłuż ulicy,
Smutek jakiś powodują,
Krzyk martwych balonów,
Przebija się przez,
Naszą rzeczywistość. 

Dziwaczne, podświadome,
Przeżycie. 

23.12.2023
Pozdrawiam!


19.06.2024

Wspomnienie.

Wiersz powstały na bazie sztuki i rozmyślań ogólnych o historii, przeszłości itp. 

,,Wspomnienie"

Z oddali widziałem,
Widziałem jak zbliża się do mnie,
Zadziwiająca postać.

Wspomnienia z działań,
Jako żołnierz pruskiej piechoty,
Wróciły do mnie,
Wszystko odżyło. 

Postać w pikielhaubie,
Zbliżyła się do płotu,
Teraz widzę,
To Śmierć,
To Śmierć po mnie przyszła. 

12.03.2024
Pozdrawiam!

16.06.2024

Typowa próba dźwięku.

Wiersz o tym jak wyglądałaby moja kariera muzyczna. 

Dla S.J. 

,,Typowa próba dźwięku"

Gwiżdże, chrumkam,
Robię sto tysięcy,
A może więcej rzeczy jednocześnie,
Mikrofon nigdy wcześniej nie był,
Tak zajęty.

Zbiera dźwięki moje,
Próba dźwięku,
Typowa do granic. 

Chodzę już po ścianie z mikrofonem,
Na suficie zostawiam ślady. 

Odleciałem w Kosmosy,
Teraz czas zacząć pracę,
Nad nową,
Absurdalną płytą. 

17.04.2024
Pozdrawiam!

13.06.2024

Astronom.

Dziś wiersz dotyczący możliwości połączenia w jednym systemie elementów religii i nauki. 

,,Astronom"

Wpatrzony jestem w niebo,
Gwiazdy, a prawo we mnie,
Patrzę, szukam w tym sensu,
Kto stworzył to wszystko,
Ten system?

Patrzę w gwiazdy i nie wiem,
Jak dotrzeć mam do Architekta,
Nauka i religia,
Skrajnie odmienne drogi. 

Patrzę i coraz mniej wierzę,
Patrzę, właściwie już wiem,
Coś/Ktoś to zaczęło,
Reszta się sama zrobiła.

12.03.2024
Pozdrawiam!

10.06.2024

Lękoman cz. 7.

Dzień 7. 

Mężczyzna wiedział już, że ten dzień stanie się końcem jego lęków wszelkiego typu. Pobudka, porcja leków na pobudzenie do życia, wszystko zadziałało zaskakująco dobrze. Świadomość końca problemów nastrajała go dobrze. Rzut oka na korytarz, nikogo, można wyjść i wrzucić opakowania do szybu windy. Ekscytacja po tym czynie była jak najsłodszy nektar. Decyzja została podjęta, droga biegła tylko w jedną stronę. 

Bohater zmusił się jeszcze do wyjścia na miasto. Rzut oka na zachód Słońca, idealne dopełnienie jego kresu, jego wędrówki. 

Po powrocie do mieszkania spojrzał jeszcze na swoje ulubione książki. Wybrał jedną, zupełnie losowo. Otworzył mniej więcej w połowie. Słowa uderzyły go z mocą pioruna, brzmiały ,,Drobna uwaga. Na pewno umrzecie". Mężczyzna podszedł do blatu w kuchni, nalał sobie wody i łyknął garść leków. Gdy zaszumiało mu lekko w głowie otworzył drzwi. Nie wiadomo czemu, chciał wołać o pomoc, szukał ratunku? Wyszedł na korytarz, leki działały coraz mocniej. Bohater przeszedł kilka kroków, upadł, a ręce powędrowały w kierunku windy. Palce zagłębiły się w szczelinę szybu. Ostatnią rzeczą jaką zapamiętał mężczyzna był prostokąt światła od mieszkania sąsiadki. 


21.04.2024-21.05.2024
Pozdrawiam!

7.06.2024

Lękoman cz. 6.

Dzień 6. 

Mieszkanie zmieniło się w coś na kształt biura, biura przepisywacza tekstów. Bohater rozrzucił wokół siebie kosmos papieru, kulki zmięte, płaskie kartki, kartki puste i zapisane. Istny kosmos, z planetami, drogami gwiezdnymi, chaos zmierzający w samozniszczenie. 

Mężczyzna po wielu próbach skończył swój list. Włożył go do najpiękniejszej koperty jaką miał w domu. Po tym wyjął butelkę wódki. Zaczął pić, roniąc przy tym łzy. 

Życie niczym film przesuwało się przed jego oczami. Klęski, zagłady, błędy prowadzące do katastrof, wszystko co złe pojawiło się w jednej chwili w umyśle. Nic pozytywnego, nic co mogłoby go przytrzymać na powierzchni. Wiedział już, że tonie, a ludzie na brzegu patrzą w inną stronę, nie widząc topielca. 

Mężczyzna położył się, alkohol zbliżał go do bezczasu, nic nie miało znaczenia poza bólem. Zwinięty jak embrion zaczął wymyśloną podróż wewnątrz siebie, w rzeczywistości nie dopuscił nigdy nikogo do swojego wnętrza. Nawet samego siebie. 

Pozdrawiam!

4.06.2024

Lękoman cz. 5.

Dzień 5. 

Ciężkość powiek, otwarcie oczu graniczy z cudem. Za ciemnością świat, okropny, bolący od samego rana, do samego wieczora. W końcu jest, powieka drga, postać otwiera oczy. Ból istnienia przeraża, jest jak porażenie prądem. Mężczyzna przewraca się na drugi bok, w ustach mieli przekleństwa. Patrzy na zegarek, pora wstawać, by znów walczyć z codziennością. 

Bohater z odrobiną nadziei popatrzył na swoją sypialnię, Słońce dawało mu znać, że ten dzień może być choć trochę lepszy niż wcześniejsze. W kalendarzu zapisane kilka słów, które informowały o fantastycznym spotkaniu, właściwie o randce. Mężczyzna spędził kilka godzin w łazience, doprowadzając się do stanu nie budzącego grozy. Ubrał się elegancko, w pobliskiej kwiaciarni nabył bukiecik i ruszył w miasto. 

Niestety już przyjście na przystanek sprawiło mu wielki ból. Autobusy nie jeździły jak zwykle, bowiem dziś, akurat dziś było święto państwowe. Bohater stłamsił w ustach przekleństwo, to nic, najwyżej zadzwoni do wybranki z jakąś pokrętną wymówką. Wybrał numer, po stu dzwonkach dziewczyna odebrała. Właściwie odebrała tylko w myślach protagonisty, w słuchawce odezwał się męski, tubalny głos. Poinformował w krótkich słowach, że jest nowym partnerem pani X i nie życzy sobie, aby jej przeszłość odzywała się w tak prostacki sposób. 

Mężczyzna zapadł się w sobie, wpadł do ciemnej, odrażającej studni. Zsunął się po omszałych, wilgotnych ścianach. Wiedział już, że czas na ostateczny wybór. Musiał tylko załatwić jedną, najtrudniejszą rzecz. Musiał napisać list pożegnalny do najważniejszej osoby w jego życiu, Siostry. 

Pozdrawiam!

1.06.2024

Lękoman cz. 4.

Dzień 4. 

Bohater z wielkim bólem głowy ocknął się po kilkunastu godzinach. Aby powstać z podłogi każdy mięsień musi zostać oddzielnie pobudzony do pracy. Kilka tabletek ulubionych leków gasi lęk przed sąsiadami, lęk przed alkoholem i światem. Inne lęki powodują jednak, że bohater jest w stanie jedynie przenieść się na kanapę. Zapada w przerywany sen. 

Gryzący dym budzi mężczyznę, chwiejąc się podchodzi do okna, to sąsiad z dołu zaczął grillowanie. Sezon otwarty, niech wszyscy chłoną moje zapachy, zdaje się krzyczeć skwierczące mięso. Nie ma szansy na rozmowy, sąsiad od razu wpada w gniew, rzuca się z rękami na oponentów. Bohater rezygnuje z działań, zamyka okna, najwyżej udusi się we własnym mieszkaniu. 

Pozdrawiam!