Wiersz zainspirowany po części sztuką, a po części rozmyślaniami nad historią religii.
Wasza świątobliwość niech zaszczyci swym okiem,
Dokonania na piśmie zawarte, moje dokonania,
Skromnego inkwizytora z Kolonii.
Na pierwszej stronie dokonania,
Spaleni na stosie, stronnicy Szatana,
Druga strona, wiedźmy przeokropne,
Trzecia to ich poplecznicy,
A na czwartej, proszę świątobliwości,
Coś, co wlewa dumę w moje skromne serce,
Lista spalonych, szatańskich ksiąg.
Papież wziął pergaminy, popatrzył przez chwilę,
Po czym pstryknął palcami,
Zabrali mnie, zabrali,
Największego inkwizytora z Kolonii,
Zabrali, aby spalić na stosie.
Papież wstał, przeszedł dwa kroki,
W lektyce złożył swoje ciało,
Pomyślał o mijającym dniu,
I o dumie, w swoim strasznym sercu.
12.07.2023
Pozdrawiam!
W punkt!
OdpowiedzUsuń