Tym razem utwór w zupełnie innej konwencji niż zwykle. Zmieszanie nowoczesności z odrobiną kryminału.
W muzeum, tym od piramidy,
Jestem już którąś godzinę,
Nie widziałem jeszcze,
Mony Lisy.
Nie było jej na stałym miejscu,
Wyszedłem na klatkę schodową,
A tam wiadro i mop.
Na końcu kija kartka,
Mona Lisa jest na piętrze.
Idę więc, szukam,
Otwieram drzwi kolejne.
W końcu jest, na szóstym poziomie,
(Świadomości),
Patrzę na nią, zachwyt coraz większy.
W końcu zobaczyłem śmierć,
Ktoś wymierzył do mnie z broni,
Ciemność lufy...
Mona Lisa na piętrze.
5.07.2020Pozdrawiam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz