Obudziłem się parę godzin później
w kuchni starszego pana. Siedziałem na ładnym, miękkim fotelu. Gospodarz
siedział obok mnie z kubkiem herbaty. Uśmiechał się przyjaźnie, po chwili zadał
mi jedni pytanie. ,,Czy przychodzisz od swojego Mistrza, mojego bliskiego
przyjaciela G.?”. Odpowiedziałem szybko, że nie, jestem tu w celu zasięgnięcia
opinii w jednej sprawie ze styku sztuki i finansów. Zdziwił się nieco, po czym
zaczął słuchać z uwagą, przedstawiłem mu cały pomysł mojego kolegi, wskazałem
jakie zdanie miał o tym przedsięwzięciu G. nawiedzając mnie w śnie. Przedstawiłem
mu także swoje zdanie na ten temat. Po chwili myślenia wypowiedział się. Nigdy
nie spodziewałem się po tak wielkim twórcy takiej dozy zapału do uczestniczenia
wraz ze mną w całej akcji. Stwierdził, że pomysł jest warty uwagi ze względu na
możliwość przywrócenia poezji, a także sztuki operowania słowem na zasłużone
tory. Umówiłem się z nim na kontakt telefoniczny, gdy tylko zdobędę jakieś nowe
informacje w sprawie. Podświadomie wiedziałem już jednak o sprzeciwie, który
miał polegać na braku takiej informacji, ewentualnie jako informacji fałszywej.
Zszokowany z lekka reakcją mojego organizmu wróciłem uważając bardzo na siebie
do domu. W mieszkaniu zjadłem coś bardzo szybko, po czym położyłem się spać.
Usnąłem bardzo szybko, męczyły mnie jednak przez jakiś czas mieszające się ze
sobą sny. Jeden z nich wiązał się z moim Mistrzem nazwijmy go osobistym, drugi
z Mistrzem podziwianym tylko. W pewnym momencie
mój mózg stworzył nieprawdopodobne obrazy z ich udziałem, przeniósł ich w scenerię znaną z serii gier
na konsole, gdzie dwie postaci chodzące do środka ekranu walczą ze sobą
wykorzystując techniki wschodnich sztuk walki wsparte kulami mocy i tego typu
fantastycznymi elementami[1].
W moim śnie Mistrzowie walczyli przede wszystkim za pomocą słów, układali na
szybko mocne rymy, wybijali się wzajemnie z rytmu myśli, nigdy nie wchodzili za
to na tereny zakazane, nie obrażali nikogo poza sobą, jeśli w jakimś momencie
uznali to za konieczny element walki. Ich obraźliwe linijki nie były jednak
chamskie, zawierały w sobie wielką porcję humoru, inteligencji i umiejętności
formowania świata słowami. Całość była przesycona absurdem w takim stopniu, że
mój mózg w pewnej chwili uznał je za zbyt wielkie, obudziłem się nieco
zdziwiony tym, co może wytworzyć ten element ciała człowieka.
7.
Odczekałem kilka godzin do rana,
po czym zdecydowałem się na kontakt z Muzą. Połączenie było słabej jakości,
wykpiła się otoczeniem gór. Zdziwiony chciałem zapytać ją o miejsce pobytu, w
końcu nie pamiętałem, aby miała się przenosić gdzieś z Hansem, a w jego miejscu
zamieszkania nie zanotowałem jakichś szczególnie wysokich gór. Moje osobiste Natchnienie uspokoiło mnie
jednak, wewnętrznie czułem, że mimo tego coś jest nie tak. Ostatecznie
pozdrowiłem jedynie moja towarzyszkę, kazałem też powiedzieć parę słów Hansowi
na temat naszej ewentualnej współpracy w przyszłości. Zdziwiony i nieco
zmieszany postanowiłem usiąść do pracy. Miałem w końcu do skończenia kilka
ważnych tekstów dla portali literackich, zamówione życzenia z różnych okazji, a
także parę wierszy na kilka współczesnych tematów. Cały czas z tyłu głowy
miałem parę wspomnień związanych z tą ważną dla mnie i pośrednio dla mojego
tworzenia osoby.
8.
Jedno z nich związane było z
przeszłością Muzy w pewnym mieście w kraju. Miała wtedy około 20 lat, dała się
wciągnąć w niezbyt jasne i czyste interesy pewnego człowieka. Nie ma sensu
wdawać się w szczegóły, wystarczy jedynie podać, że uratował ją od zguby pewien
ksiądz, od chwili dowiedzenia się o całej sytuacji uznałem, że nie do końca
uczciwie wkładałem do jednego worka większość przedstawicieli tej profesji. Przyjąłem Muzę pod swój dach, gdy tylko
dowiedziałem się o jej ucieczce od tego złego człowieka. Na początku
spędziliśmy ze sobą jakiś czas na poznawaniu siebie nawzajem. Gdy pierwsze lody
puściły zaczęła mi opowiadać jak wyglądało życie z przestępcą. Cały czas bała
się o swoje życie, bała się właściwie każdego dzwonka do drzwi, każdej
głośniejszej rozmowy na korytarzu. W końcu przepracowaliśmy część ich traum,
nigdy jednak nie poznałem jej niektórych, najgłębiej skrywanych tajemnic. Nie
naciskałem w nadziei, że kiedyś sama zdecyduje się na zwierzenia. Jak dotąd nic
takiego się nie zdarzyło. Nasza współpraca układała się wzorowo. Ona zawsze
umiała wprowadzić mój umysł w stan tworzenia, ja z kolei próbowałem dać jej
namiastkę bezpieczeństwa. A teraz wyszło na to, że siedząc w kraju tracę
kontakt z nią. Nie spodziewałem się po Hansie żadnych złych zamiarów. Może
chodziło o jakiegoś rodzaju zmęczenie materiału z jej strony. Nie wiedziałem
jak mogę odnaleźć odpowiedź na to pytanie, dlatego zająłem się na powrót
pisaniem. Tworzenie szło mi kiepsko, za każdym razem myśli wracały do Muzy i
mojej relacji z nią. Postanowiłem wyjść na dwór, może tam skryły się jakieś
wskazówki do przeszłości.
[1]
Nawiązanie do prawdziwej serii gier akcji, w których kluczowym elementem jest
walka dwóch postaci, ich ruch jest możliwy jedynie do środka ekranu i od
środka, w lewo i w prawo.
Pozdrawiam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz