Dziś parę słów o tym jak to jest z tą moją Weną. :)
,,Z Weną"
Gdy Wena przychodzi mi w nocy,
To czuję się jak z kochanką,
Ona zaczyna zdanie,
A ja je dokańczam gładko.
Leżymy tak sobie dziwnie,
W dwóch różnych wymiarach,
Ja tu na Ziemi leżę,
Ona w mgławic stadku.
Wysyła do mnie w deszczu,
Niemal gotowe pomysły,
Jedynie trzeba wymyślić,
Jak je z pyłu wyczyścić.
Trwa taka współpraca,
Związek platoniczny,
Jest on bardzo podniosły,
W miłości zostałbym z niczym.
20.02.2017
Pozdrawiam!
Fajny pomysł na wiersz. Pierwsze i ostatnie 4 wersy mi się podobają. Chyba coś zgubiłeś rytm w drugiej zwrotce. i osobiście uważam, że jak wiersz ma się rymować to niech się rymuje cały albo wcale ;p ew czasem można fajnie przepleść ze sobą fragmenty z rymami i bez ;p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
No cóż, każdy ma taką wenę na jaką zasłużył ;-))))))
OdpowiedzUsuńAhoy
No wiesz, z miłością to nigdy nie wiadomo - może jednak z czymś byś został?
OdpowiedzUsuńPorównanie weny do kochanki - super koncepcja! Napisałeś zacny utwór.
Pozdrawiam serdecznie! :)
Proszę :-) Nie, to były "teorie obrazu", ale prowadzący często nawiązuje do filozofów i ich myśli nt. obrazów. Ze mną też jest podobnie - jeśli chodzi o niektórych filozofów, to ich w ogóle nie rozumiem (ani nawet już nie pamiętam, co sądzili na ten lub tamten pogląd). O tak, sny są szokujące - zwłaszcza te, które wydają się realistyczne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)