Dziś wiersz z nutą absurdu, jest to pewne nawiązanie do wiersza o leżeniu z lat ubiegłych.
,,Leżę sobie"
Leżo sobie pod stosem sosen,
Gryzę korę, pachnie Kosmosem,
Wenus z Milo, a Marsy z paczki,
Dziś wygrały solone fistaszki.
Leżę sobie i myślę wraz,
Jak mi pięknie ucieka czas,
Leżę sobie i pachnę Kosmosem,
Drugi bok, a teraz kompotem.
Las z sosnami zostawię tam,
Jeśli znajdę tę jedną z dam,
,,O matulu, moja jedyna",
Baba z wozu kogoś tam wzywa,
Szereg śmiesznych i strasznych snów,
Delikatnie podcina z nóg.
Leżę sobie, umieram trochę,
Łączę się w sosnach z całym Kosmosem,
Droga Mleczna to tania ucieczka,
A za wiersz ten należy się beczka,
W beczce wino najgorszej próby,
Ma wątroba krzyczy:
,,Nie chcę zguby",
Ja jej mówię, takie są czasy,
Trzeba pisać zawsze od czapy.
Teraz leżę, płonę i pachnę,
Z dymem w komin,
Z niego na miasto,
Jeśli słychać gdzieś kiepskie rymy,
Wiesz, że na pewno tam jestem,
(Zgniły).
29.04.2017
Pozdrawiam!
Przepraszam za dłuższą nieobecność spowodowaną MATURĄ!
OdpowiedzUsuńWiersz bardzo dobry rytmicznie. Wywołał momentami uśmiech na mej twarzy.
Ciekawe nawiązania do "Wenus z Milo", a Marsy z paczki... jak dobrze znane.
Pozdrawiam.
PS. Właśnie piszę prozą ciekawy artykuł na mego bloga. Na dniach powinien się ukazać :)
Przypomniała mi się piosenka Maryli Rodowicz w której leżała na dowolnie wybranym boku i miała to co na świecie najświętsze - święty spokój.
OdpowiedzUsuńTo chyba lepsze od obżerania się Marsami czy opijania tanim winem ;-)))))
Ahoy
Haha wiersz nieziemski :P i te rymy... a u Ciebie rymowanie jest bardzo rzadko spotykane ;) brawo ;p
OdpowiedzUsuńPozdroo :D