Znów z odrobiną ironii.
Wybacz mi za to żelazko,
Zniszczyłem je celowo,
Wyrzucając przez okno.
Ale pod nim, stał sobie,
I śmiał się taki jeden,
Krytyk,
Który nie cierpi moich wierszy.
Jak zaczął swoje wywody,
Na chwilę znienawidziłem swoje twory,
Po chwili chwyciłem żelazko,
I rzuciłem.
A tak już na poważnie,
Spaliłem je, przepraszam,
Jak widać nie umiem sobie nic,
Ale to nic uprasować.
Pozdrawiam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz