5. Śpiewaj głośniej, albo przygoda z kolegami.
Dostrzegli mnie bowiem moi dawni koledzy ze szkoły, zawołali po ksywce
i zaprosili do wspólnego jedzenia i picia. Gdy wchłonęliśmy już odpowiednią
dawkę obydwu substancji, poszliśmy w kierunku Letniego Miejsca Zabawy. Skupiały
się tam różne bary, kawiarnie, knajpki oraz to, co nas najbardziej kręciło
punkty z karaoke. Nie ukrywajmy, mój głos nie mógł czarować w śpiewie, jednak
po chwili zabawy w innym lokalu każdy odkrywał w sobie zadatki na piosenkarza,
przynajmniej formatu gwiazd disco-polo. Tak samo było ze mną, wybrałem dość
ryzykowny repertuar, od disco po funk. Jednak prawdziwy szał przyszedł, gdy
zacząłem śpiewać największe hity disco-polo. Tłum zaczął krzyczeć: śpiewaj
głośniej, wezwanie to zagrzewało mnie do boju, niczym czerwona płachta byka. Śpiewałem
więc coraz głośniej, osiągałem rejestry niedostępne dla mnie wcześniej. Ludzie
w podziwie zaczęli proponować mi kolejne drinki, a ja przyjmowałem je z dużą
chęcią. W końcu trafiłem pod Fioletową Palmę, gdzie spędziłem pół kolejnego
dnia, a po jakimś czasie i obiad. Widać kebab, który zjadłem między spotkaniem
kolegów, a występami nie był pierwszej świeżości. Poszedłem w końcu w kierunku
mojego ośrodka, gdzie wynajmowałem pokoik. Usnąłem szybko, przepełniony
wrażeniami mijających dni.
6. Żonglerka tematami, albo rozmowy przy gofrach.
Kolejnego dnia zyskałem nową energię, mimo nie najlepszej pogody
udałem się w kierunku kawiarni, gdzie sprzedawano jedne z najlepszych gofrów
nad morzem. Zamówiłem jednego z posypką orzechową, można rzec, że właściwie z
kruszonymi orzechami. O mało nie pożałowałem wyboru, gdy usłyszałem rozmowę
kobiet siedzących przy stoliku obok. Strzępki rozmów spowodowały u mnie istne
zakręcenie w mózgu oraz pełne zdziwienia zaokrąglenie oczu. Jedna z pań zadała
współtowarzyszkom pytanie na co są uczulone. Od razu nastąpiła odpowiedź ze
strony Chudej Pani. Powiedziała, że jest uczulona na muzykę góralską, głupotę
oraz chamstwo. Starsza Pani naskoczyła na tamtą, oczywiście w sposób zabawny,
że przecież bardzo dobrze się do niej tańczy. Temat podchwyciła kolejna Pani
opowiadając reszcie jak znana jej Pani tańczyła Rock&Rolla. Wszystkie
śmiały się do rozpuku. W pewnej chwili, po otrzymaniu gofrów Pani w Okularach
zaczęła opowiadać co dodaje się do gofrów, posypek, śmietany i innych specjałów
podawanych w tej kawiarni. Zaczęła wymieniać jak najęta nazwy kolejnych
konserwantów i ulepszaczy. Pozostałe Panie próbowały oponować. W końcu, po
zjedzeniu mojego gofra wyszedłem zdziwiony, ze zdziwionymi oczami z kawiarni.
Pozdrawiam!
No tak, dwie substancje, znaczy się "Chłopska pędzona" i ogórki, no nie?
OdpowiedzUsuńCo do posypek i gofrów glutaminian sodu jest the best, number one and master piece ;-))))))
Ahoy
Super! Z każdą, kolejną częścią chcę wiedzieć, co wydarzy się w następnej :D Przepraszam, że czytam dopiero teraz... ale chyba nigdy nie jest za późno?
OdpowiedzUsuń;-)