Dziś cieplutki jeszcze na rogach wiersz. Szczególnie dumny jestem z ostatniej zwrotki, a także z tego w jakie rejony zaprowadził mnie mój mózg.
,,Wymysł mózgu”
Jestem kierowcą
niedzielnym,
Swą dzielność
zostawiam na tacy,
Nie wracam po nią,
Bo zombie otwiera
moje oczy,
Martwe i puste jak
skorupa małża.
Wysuszę się na Słońcu niczym papier,
Ruszę do Krainy
Zmarłych,
Po moją duszę i oczy,
By widzieć jak wszyscy schodzą,
W swych życiach do
wulkanu.
Pył osiada na twarzy,
zimne ognie,
Nie obudzą mnie z
grobu,
Kiedyś byłem, a teraz
mnie nie ma,
Puste oczy wyschnięte
na Słońcu.
28.09.2015
Pozdrawiam!
no to powialo groza ze strof Twego wiersza
OdpowiedzUsuńGdybym Cię nie znał stwierdziłbym: Wyczuwam upalenie srogie i niezłą fazę. Jak Witkacy po peyotlu i innych kwasach ;-))))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńZnaczy się to był komplement jakby co ;-))))
Ahoy
czemu czemu,najpierw zombie,potem Kraina Zmarlych ,a potem znowu groby
OdpowiedzUsuńTen wiersz jest nieco inny od znanych mi wcześniej...
OdpowiedzUsuńTreści przyziemne - i te zza światów, nadają mu nieco mroczności.
Pozdrawiam. Victoriaanin, podpisana aktualnym nickiem.