Dziś pewna odmiana, wstawiam bowiem opowiadanie, które stało się dla mnie czymś na kształt autoterapii. Ostatnio mój nastrój nie był za dobry, nie chcę wchodzić w szczegóły. Treść tego szkicu nie jest zapisem moich planów, nie chcę tak jak bohater dążyć do autodestrukcji czy coś (gdyby ktoś się martwił). Jest to zapis stanu ducha jedynie oraz wymysłem luźno opartym na moim wnętrzu.
,,Lękoman"
Dzień 1.
Ciężkość powiek, otwarcie oczu graniczy z cudem. Za ciemnością świat, okropny, bolący od samego rana, do samego wieczora. W końcu jest, powieka drga, postać otwiera oczy. Ból istnienia przeraża, jest jak porażenie prądem. Mężczyzna przewraca się na drugi bok, w ustach mieli przekleństwa. Patrzy na zegarek, pora wstawać, by znów walczyć z codziennością.
Bohater zwlókł się dość dawno z łóżka, pozostawił po sobie barłóg, nieład, wszystko jak w jego głowie. Tabletki na ożywienie, na znoszenie codzienności wziął dawno. Teraz skupia się na porządkowaniu świata wokół. Zlicza przedmioty, zawiązuje smycze na szyjach dziwacznych myśli. Nikt go nie niepokoi. Czas wyjść z domu, czas rzucić się w lęki, czarne otchłanie.
Problem przywodzi już winda, w niej złośliwa sąsiadka z Cerberem, ratlerkiem lubującym się obsikiwaniu nóg i szczerzeniu kłów. Protagonista nie ma szansy na wycofanie, ucieczkę, sąsiadka i Cerber pokazują zęby. Mruczy na powitanie coś, przeplatając wszystko wulgaryzmami. Sąsiadka wyłapuje jednak słowa, oburza się, Cerber obsikuje spodnie mężczyzny. Chęć powrotu do domu, ukrycia w kołdrze musi odejść na daleki plan. Bohater musi pójść do urzędu pracy, musi spróbować zmienić swój los.
Podróż do urzędu mija raz na jechaniu metrem, raz na metrze jadącym kimś, resztki dnia, zabawy, znalezione na podłodze dowody, wzmagają lęki, niechęć do życia.
W urzędzie pracy na mężczyznę czeka gromada, wszyscy mają numerek do jego pokoju, do miejsca kaźni. Po trzech godzinach udręczona postać wyłania się od urzędniczki. Jak zwykle odesłanie z kwitkiem. Bohater po długiej drodze do domu, zrezygnowany do granic ludzkich możliwości, łyka tabletki, wyłączające lęki, codzienności i rzuca się do barłogu.
Profundo relato. Te mando un beso.
OdpowiedzUsuńA gdyby to był scenariusz filmowy, to jak pokierowałbyś tym bohaterem? Tak żeby ożywić trochę akcję. Jakieś wydarzenia. Może jakieś postacie? No bardzo jestem ciekawa. Pozdrawiam, miłego weekendu.
OdpowiedzUsuńO matko, to ja w maju.
OdpowiedzUsuń