Wiersz powstały z pewnych moich myśli, teraz nie umiem sobie skojarzyć co było początkiem. Może jakieś zdjęcie, obraz... Nie wiem.
Z sali konferencyjnej,
Czy jak tam się ona nazywa,
W tym wspaniałym budynku,
Wychyla się wiązanka kwiatów.
Wchodzę, patrzę,
Zdziwienie odbiera mi mowę,
Pytam- ktoś umarł?
Cisza w odpowiedzi,
Wzmaga moje psychozy,
Ktoś umarł, lecz kto.
Nie byłem przecież na żadnym pogrzebie,
Bzdura- krzyczę w żyrandol,
Bzdura- mówi mój lekarz,
Zabierają mnie, zabierają.
Wieniec wylewa się na schody,
Marmur w swej bieli,
Kwiaty w czerwieni.
Pozdrawiam!
A jednak ktoś umarł - wczoraj byłam na pogrzebie.
OdpowiedzUsuń