Dla S.J.
,,Wir zdarzeń"
W wir zdarzeń wpadłem przedziwny,
Wróciłem do szkoły swojej,
Chodząc w jej murach, głupiałem,
Nie umiałem znaleźć nic w środku.
Całość jak Hogwart niemalże,
Co krok, to schody inaczej,
Co ręka chcę klamkę naciskać,
Drzwi znikają, idź dalej.
Mgliste wspomnienia wydarzeń,
Szukam czegoś, mam już,
Po chwili znów ruszam w pościg,
Obiekt mych żądz zniknął sobie.
W końcu najbardziej dziwacznie,
Gdy przy gablocie triumfalnej,
Gdzie szkolne puchary stoją,
Swoje historyczne racje,
Wyłuskuje dla mnie,
Pan Robert Makłowicz.
Odszedłem, nie chciałem już patrzeć,
Odszedłem, by ze snu w końcu,
Powstać.
W wir zdarzeń wpadłem przedziwny,
Wróciłem do szkoły swojej,
Chodząc w jej murach, głupiałem,
Nie umiałem znaleźć nic w środku.
Całość jak Hogwart niemalże,
Co krok, to schody inaczej,
Co ręka chcę klamkę naciskać,
Drzwi znikają, idź dalej.
Mgliste wspomnienia wydarzeń,
Szukam czegoś, mam już,
Po chwili znów ruszam w pościg,
Obiekt mych żądz zniknął sobie.
W końcu najbardziej dziwacznie,
Gdy przy gablocie triumfalnej,
Gdzie szkolne puchary stoją,
Swoje historyczne racje,
Wyłuskuje dla mnie,
Pan Robert Makłowicz.
Odszedłem, nie chciałem już patrzeć,
Odszedłem, by ze snu w końcu,
Powstać.
Pozdrawiam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz