Dziś wiersz będący w jakimś stopniu kolejnym już zlewem świadomości.
,,Dramat fryzjera"
Cóż za dramat się dziś wydarzył,
Przyszedł stały i uznany klient,
Fryzjer bał się jakoś w sobie,
Wszystko w końcu wydostało się na zewnątrz.
Strzygł godzinę, a może i dłużej,
Z każdej strony coraz to gorzej,
Krótko z jednej, z drugiej ciut dłużej,
Co tu robić, stres mu nie służy.
Przyciął włosy klienta na zero,
(Zakrył lustro, by ten nic nie wiedział),
Wziął pieniądze, był bardzo miły,
Klient wrócił, smutne są miny.
Fryzjer nie dał już za wygraną,
Zrzucił winę na ptaki, co rano,
Przyleciały koło salonu,
Pewnie kaka zrobiła swoje,
Klient łyka kłamstwa jak leci,
Wielki spokój i dzikie dzieci.
5.01.2020
Pozdrawiam!
Biedny fryzjer, aż mi się go żal zrobiło :-(
OdpowiedzUsuńWyszedł Ci kolejny bardzo zacny utwór (w ogóle czytając go przypomniał mi się fragment tekstu z "12 groszy" Kazika, ten o "najlepszej fryzurze" xD - sorry, te skojarzenia muzyczne są silniejsze ode mnie).
Pozdrawiam :-)