Wiersz nawiązuje luźno do wszelakich sytuacji, jakie mają miejsce na lotniskach całego świata. Każdy kraj ma nieco inne regulacje odnośnie tego co wolno, a czego nie wwozić ze sobą na ich teren. Akurat podmiot wiersza nie przeczytał chyba wyraźnie folderu rozdawanego na pokładzie samolotu. Czy spędzi swój urlop na granicy z USA, tego nie wiem.
,,Lotniskowy problem"
Utknąłem na granicy z USA,
W torbie znaleziono żywe kiwi,
Nie miałem pojęcia, że chcąc kupić owoc,
Trzeba tak uważać, by się nie narazić.
W sumie jak miałem rozpoznać,
Co mi handlarz wciska?
To kiwi i tamto kiwi,
To włochate i tamto też,
Nie moja wina, że ptak,
Schował dziób w pióra.
Dla celników, to nie tłumaczenie,
Grozi mi grzywna do 15 tysięcy dolarów,
Albo rok w więzieniu.
I jak tu kupować, za granicą cokolwiek?
5.01.2015
Pozdrawiam!
po przeczytaniu pierwszych dwóch wersów przypomniał mi się urywek artykułu ze strony typu wp, zamieszczony na str typu kwejk zatytułowany "chciał przemycić kiwi w spodniach" czy jakoś tak ale juz za bardzo nie pamiętam i czy wgl to o kiwi chodziło.... plus załączony obrazek... bidne ptaszątka ;<
OdpowiedzUsuńCiekawy był twój zamysł z porównaniem dwóch kiwi... Najbardziej rozbroiło mnie: "To kiwi i tamto kiwi, to włochate i tamto też (...) ptak schował dziób w pióra". Pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńNo to mr. Captain, wpadłeś waść jak śliwka w kompot albo w spirytus ;-))))))))))))))
OdpowiedzUsuńPewno ptasia mafia Tobą chciała się posłużyć żeby wysłać na stary kontynent swojego agenta a celnicy jak to celnicy, do celi (to cela i to cela) ;-)))))))))))))
"Pasta Kiwi but ożywi" ;-)))))))))))))))))))))))))))
OdpowiedzUsuń