,,Ręka, która przyjęła monety"
Ręka mnie swędzi od przyjętych monet,
Garść srebrników za wydanie kogoś,
To więcej niż mój roczny żołd,
(Nadany mi przez Cezara),
Lecz nie pamiętam za wydanie kogo.
Może swą duszę dałem,
Nie patrząc na efekty czynu,
A może sprzedałem przyjaciela,
Co chciał mnie o radę prosić?
Ręka mnie swędzi od przyjętych monet,
Nie wiem nadal za kogo straciłem wolę,
Czy sprzedany żyje sobie nadal,
A może już dusza wyleciała z ciała...
Ręka mnie swędzi od przyjętych monet,
Mój umysł nie zniesie tego dłużej,
Odnajdę najbliższego mi Proroka,
Zapytam wprost o swoją zgubę,
Gdy powie mi, że to grzech,
Wyruszę z nim w daleką podróż.
Nic nie zagłuszy wycia mego ducha,
Zdradziłem człowieka za kilka srebrników,
Idę ku krańcom mojego miasteczka,
By zakończyć żywot sprzedajnego męża.
Wiszę już martwy, nic mnie już nie ruszy,
A ręka wciąż swędzi od przyjętych monet...
6.10.2017
Pozdrawiam!
Martwych ręce nie swędzą, hough!
OdpowiedzUsuńAhoy
Ciekawy i daje do myślenia. Dobra puenta ;)
OdpowiedzUsuń