30.05.2022

Podejście do rozmowy.

Wiersz o próbie powrotu do przeszłych zdarzeń, do związku z przeszłości. 

,,Podejście do rozmowy"

W mieście prowadzą mnie lampy uliczne,
Liczę je, wiem kiedy skręcić, gdzie iść,
W mieście łatwo mi chodzić, szukać,
Twoich śladów.

Znalazłem siłę w sobie, spróbuję podejść,
Do rozmowy. 

Światła zaprowadziły mnie do mieszkania,
Otwierasz drzwi, stoisz w kwadracie,
Światła, taka znana i jednocześnie,
Nowa. 

Podchodzę do rozmowy,
Próbuję wydusić z siebie litery,
Ułożą się w słowa, w miłosne,
A może we wstrętne słowa. 

Usta już przygotowane,
Słowo nabrzmiewa na ich krawędzi,
Wtedy zamykasz drzwi.

Znikasz wraz z prostokątem. 

3.03.2021
Pozdrawiam!

27.05.2022

Tęsknota.

Wiersz o uczuciu tęsknoty, za kimś, za czymś. Pożyczyłem sobie od Anji Orthodox sformułowanie o chłodzie wygasłych słońc (,,Ogród półcieni"). 

Dla S.J. 

,,Tęsknota"

Odzywa się zawsze nie pytana,
W najmniej oczekiwanej chwili,
Ból i zimno wygasłego Słońca,
Ból nie do opisania. 

Tęsknota rozrywa serce,
Dusza chowa się w jaskini,
Dalej, byle dalej od ognia,
Teraz nie może spłonąć. 

Tęsknota przeszywa ciało,
Ból i chłód zniszczonego Słońca,
Wkręca się, pozostaje w głowie.

Odzywa się zawsze nie pytana,
Rozerwie duszę i serce,
Ciało przeszyje do kości,
Po chwili,
Sama odchodzi. 

21.01.2022
Pozdrawiam!

24.05.2022

Zwielokrotnione spojrzenia.

Kolejne nawiązanie do działań Mariny Abramovic. 

,,Zwielokrotnione spojrzenia"

Siedzimy sobie na ławkach z drewna, 
A może bardziej na fotelach, trudno orzec,
Uszy chronią słuchawki,
Mamy patrzeć. 

Mamy patrzeć na siebie,
Na osobę siedzącą naprzeciwko,
Można zerkać w bok, choć efekt,
Jest nieco inny. 

Patrząc docieramy wzajemnie do swoich,
Tajemnic, dusza wyraża kolorem,
Kto jaki jest, jak można odbierać kogoś. 

Cisza wzmaga patrzenie,
Dziwaczny eksperyment. 

2.01.2022
Pozdrawiam!

21.05.2022

Kury pod butami giganta.

Kolejny zlew świadomości. 

,,Kury pod butami giganta"

Kury zginęły pod butami giganta,
Dziwny to start dla opowieści,
Zaraz dołączy zlew świadomości,
Co z neuronami się nie łączy,
Neo-stradami lecą pomysły,
Jakiś tam sobie wpadnie do Wisły. 

Kury zginęły pod butami giganta,
Cóż to za dziwna jego sprawka,
Strach i ciekawość,
Szukania początek,
Ciągle i ciągle ten sam,
Jeden wątek. 

Kury zginęły, 
Giganta nie ma,
Więcej tu słów chyba nie trzeba,
Chowam więc papier,
Długopis chowam, 
A gigantowi swój pokłon,
Oddam. 

20.11.2021
Pozdrawiam!

18.05.2022

Redakcja pisma Midas.

Dziś dwie wersje wiersza.

,,Redakcja pisma Midas"

Przychodzę tam prawie codziennie,
By na miejscu doglądać procesu,
Powstawania złota z niczego.

Czasem siedzę w kącie,
Zasłuchany w czyjeś rozmowy.

W dłoni mam papierosa,
(Nigdy nie przyłożę ognia,
Brzydzę się tego okropnie),
W głowie pomysły kiełkują.

Tak trzeba pracować,
Gdy jest się redaktorem technicznym,
Tak niespotykanego pisma poetyckiego.

28.12.2019

,,Redakcja pisma Midas v.2"

Przychodzę tam prawie codziennie,
By na miejscu doglądać procesu,
Powstawania złota z niczego.

Czasem siedzę w kącie,
Zasłuchany w czyjeś rozmowy.

W dłoni mam kieliszek,
(Nigdy nie przyłożę go do ust,
W pracy nie pije się przecież),
W głowie pomysły kiełkują.

Tak trzeba działać,
Gdy jest się redaktorem technicznym,
Tak niespotykanego pisma poetyckiego.

28.12.2019
Pozdrawiam! 

15.05.2022

Przypadkowe poznanie.

Wiersz ten można odnieść do każdego miejsca na świecie, gdzie są jakieś druty kolczaste/mury, zarówno te widzialne jak i nie widzialne. Można też odnieść do wszystkich osób, które mimo ograniczeń, próbują poznać innych, bez uprzedzeń niepotrzebnych. 

Dla S.J.

,, Przypadkowe poznanie"


Przypadkiem tego dnia,
Przekroczyła linię z drutu kolczastego,
Przeszła w rejony wroga,
Tych obcych, jak to mawiała matka.

Strach stopniowo przeradzał się,
W fascynację, ich kultura tak różna,
Od domowych narzuceń.

Dzień za dniem przekraczała siebie,
Swoje dziwne wyobrażenia o tamtych.

Dziś wie już, że za drutem kolczastym,
Ludzie są tacy jak ona,
Poza tym nie mają właściwie żadnych,
Ale to żadnych uprzedzeń.

2.07.2019
Pozdrawiam!

12.05.2022

Każdego wieczoru.

Kolejny trop prowadzący do Marcina Świetlickiego, plus różne moje emocje z ostatnich miesięcy. 

,,***"

Każdego niemal wieczoru, przed spaniem,
Wydobywam z siebie samego siebie,
Wyciągam wymięte dniem wnętrze,
Rozwieszam na poręczy fotela,
Na półce, na tapczanie,
Komputer obwieszony dawnym mną,
Właściwie nie ma wolnej przestrzeni. 

Wyrzucam starego siebie,
Z całego dnia przepełnionego,
Cykl powtarza się, każdego,
Wieczoru, ciągle od nowa. 

W końcu, nie wiadomo kiedy,
Umrę pod płachtą ze mnie,
Uduszę się, odejdę,
Może do lepszego świata,
A na razie, 
Idę rozwieszać się. 

16.03.2021
Pozdrawiam!

9.05.2022

Horyzont.

Dziś kolejne nawiązania do prób nuklearnych USA i podziwiania efektów przez ludzi ulokowanych w odpowiedniej odległości od źródła wybuchu. 

 ,,Horyzont"

Elegancko ubrani wszyscy,
Kierujemy się na plażę,
Wtem w oczy rzuca się horyzont,
Dziwnych zdarzeń.

Czerwień paska,
Który wisi sobie,
Na wysokości oczu widza,
Poraża, uderza prostotą,
Ryt jak z czerwonego dywanu,
Nawet lampas złoty, 
Jak w hotelu Ritz. 

Cóż za zbieg okoliczności,
Właśnie wracamy stamtąd,
Co to może znaczyć?

Czyżby natura chciała nam wypomnieć,
Nasze należyte bogactwo?

A może trzeba uciekać,
Chować się,
Bo grzyb ma się pojawić...

9.02.2022
Pozdrawiam!

6.05.2022

Liczenie ryżu.

Wiersz zainspirowany przez performance Mariny Abramovic. 

,,Liczenie ryżu"

Zatrudnili mnie do eksperymentu,
Ulubione/znienawidzone. 

Mam siedzieć, w słuchawkach miła muzyczka,
W dłoni ziarenka ryżu, jedno za drugim,
Znika na kupce, długopis maże coś po,
Kartce. 

Ulubione/znienawidzone. 

Mam liczyć ziarna ryżu, 
Dochodzę już do wielkich liczb,
Przesiałem kilogram co najmniej. 

Przychodzi nadzorca,
Patrzy, dorzuca szczodrze z rynienki,
Na środku stołu kolejne ziarna. 

Znienawidzone/ulubione. 

2.01.2022
Pozdrawiam!

3.05.2022

Widok na minaret.

Dziś wiersz będący pokłosiem wizyty w Turcji i Maroku. 

Dla S.J. 

,,Widok na minaret"

Z daleka widzę już minaret,
Jego strzelista forma sięga wysoko,
Szczerze mówiąc, łaskocze pewnie chmury.

Podchodzę coraz bliżej,
Z każdym krokiem, zadzieram głowę,
Coraz wyżej.

Zdobienia, ornamenty odległe,
Wszystko wydaje się tak wspaniałe,
Wraz z patrzeniem przenoszę się,
Na pustynne przestrzenie.

Sekundę później wracam do siebie,
Patrzę nadal na minaret,
Wspaniały jest ten z nim widok. 

15.12.2020
Pozdrawiam!