24.04.2021

Wspaniały dzień stycznia.

Wiersz będący moim komentarzem do niektórych zdarzeń, w których główną rolę gra nienawiść do drugiej osoby. 

,,Wspaniały dzień stycznia"

Idę najszerszą ulicą miasta,
Patrzę po murach, wtem,
Na śniegu czerwień krwi. 

Spojrzeniem pytam innych, 
Co się tu działo?

Widzisz, bili się tu,
Przeciwnicy, mający różne,
Zdania, odpowiada ktoś. 

Jedni byli do cna źli,
Spuchnięci agresją, testosteronem,
Drudzy, delikatni, jak z porcelany,
Dodaje jakaś kobieta. 

Zasłużyli! 
Ryczy stary gość, 
Jak im nie wstyd malować,
Przerabiać pradawne dzieła,
Co z tego, że rysują z natury,
Przenoszą z niej natchnienie, 
Na pal z nimi! 
Ryczy nadal. 

Odszedłem zmieszany,
Nie lubię skrajnych emocji, 
Odszedłem zmartwiony,
Czemu niektórzy ludzie,
Muszą tak nienawidzić?

18.01.2021
Pozdrawiam!

21.04.2021

Czas iść.

Dziś wiersz dość refleksyjny, natury ogólnej, choć z pewnymi osobistymi motywami. 

Dla S.J.

,,Czas iść"

Czas już chyba iść, papieros gaśnie,
A w mieście zaczynają dawać światło latarnie,
Dziwnie się wszystko dzieje, dziwnie jak nie wiem.

Czas iść, pytanie tylko jedno: dokąd,
W kieszeni pięć złotych, klucze, jakieś wspomnienia,
Oraz adresy paru knajpek z przeszłości. 

Czas iść, wydostać się z labiryntu,
Mojej głowy, ciężkie zadanie, 
Bez mapy, kompasu,
Tylko błyski jakieś, 
Odblaski dalekie. 

Czas iść, tylko nie ma dokąd,
Ostatni pociąg, ostatnia taksówka,
Nawet wóz konny ostatni,
Pojechał. 

Czas iść, przyjdą kiedyś,
Zapytają wszystkich wokół,
Czy był...

Odpowie im cisza. 

16.03.2021
Pozdrawiam!

18.04.2021

Dziś mam chęć.

Wiersz raczej mało optymistyczny, taka forma terapii, tak jak kiedyś uznawano za leczniczy tzw. ,,krzyk pierwotny".

,,***"

Dziś mam chęć odwiesić się na kołek,
Jak płaszcz jakiś, nie czuć nic, 
Uciec po chamsku, zniknąć choć na moment. 

Albo polecieć z góry, bez skrzydeł, bez piór,
O, czego żądam, tak nie można,
Trzeba zęby mieć mocne.

Rzucę się na dywan, z krzykiem,
Nikt nie podejdzie, ze strachu,
Że ugryźć mogę. 

Wykrzyczę całe swoje zło,
Wnętrze, odejdę sobie cicho, 
Do Baralku. 

16.03.2021
Pozdrawiam!

15.04.2021

Niewinny żart.

Kolejny wiersz inspirowany sztuką. 

,,Niewinny żart"

Leżysz jak nieżywa,
A jakaś kobieta,
Ustawia na Tobie filiżanki,
Po co, czy to żart jakiś. 

Nalewa do środka płyn,
Ciemny, niczym bursztyn,
Tajemnica wzrasta z każdą,
Chwilą tej ciszy. 

Otwierasz w końcu oczy,
Znaczy żyjesz,
Patrzysz jednak na mnie,
Bez wiedzy, bez czucia. 

Usta same krzywią się do krzyku,
Cofam się, próbuję uciec. 

Na to ta druga, 
Kobieta mówi do mnie,
Żebym się nie bał,
To tylko taki żart,
Przechodzenie w wieczność. 

14.02.2021
Pozdrawiam!

12.04.2021

Moja żona. Nieporozumienie.

Dziś wiersz, w którym jest nutka z Johna Lennona. 

,,Moja żona. Nieporozumienie"

Ktoś przechodząc kiedyś koło nas,
Zdziwił się okropnie,
Twarz wykrzywił w podkowę,
A na koniec rzucił coś,
Że moja żona musi mieć,
Bo jak inaczej wyjaśnić jej wygląd,
Korzenie indiańskie.

Odpowiedziałem mu, że to fałsz,
Moja żona pochodzi z szanowanej,
Japońskiej rodziny.

Spójrz na jej oczy, w tych skosach,
Kryje się cały świat,
W tej głębi kryje się wszystko,
Ważne dla mnie, ważne dla niej.

Pajacu jeden, nawet jakby miała,
Jakieś korzenie w Ameryce,
To nie ma powodu, do wstydu.

W końcu Indianie są pierwszymi,
Najważniejszymi Amerykanami.

3.11.2020
Pozdrawiam! 

9.04.2021

W kawiarni.

Wiersz o tym, jak może wyglądać moja relacja z nowo poznaną kobietą. 

,,W kawiarni"

Siedziałem przy stoliku,
Przy kawie myślałem o wierszach,
Przy kawie myślałem o nagrodach,
Przy kawie hodowałem swoje ego.

Wtem weszła ona, spytała czy zajęte,
Wolne, wydusiłem z siebie,
Usiadła, roztaczając blask,
Włosy niczym plejady na niebie,
Szok, potem próba ucieczki.

Wzięła moją rękę,
Szeptem poprosiła, bym został,
Bardzo nie lubi sama być,
Zgodziłem się, zostałem.

W milczeniu naszym,
Nic się nie zadziało.

28.11.2020
Pozdrawiam! 

6.04.2021

Dziwnie nazwana ulica.

Dziś wiersz powstały z obserwacji okolicy, z pewną zmianą historii. 

Dla S.J. 

,,Dziwnie nazwana ulica"

Wyglądam przez okno,
W parku, a może dokładniej obok niego,
Ulica biegnie, do tej pory bez nazwy,
Od dziś, z tego co widzę z nazwą,
Nową i dziwną.

Biorę lornetkę (bez niej jak kret jestem),
Przykładam do oczu, patrzę.

Im dłużej patrzę, tym mniej rozumiem,
Nazwa wbija się do głowy,
Coraz bliższa, bez zrozumienia ciągle.

Bo jak rozumieć nazwę ulicy,
Skoro nazwano ją moim nazwiskiem,
Za życia i bez specjalnych osiągnięć.

Dziwnie nazwana ta ulica.

3.11.2020
Pozdrawiam!

3.04.2021

Wyjście na miasto.

Dziś kolejny wiersz powiązany luźno z twórczością Marcina Świetlickiego. 

 ,,Wyjście na miasto"

Moje wyjście na miasto dziś,
Przypomina w swych podstawach,
Największe wyzwania ludzkości,
Nie chcę iść, chcę siedzieć w domu,
Nie chcę iść, chcę przeżywać wszystko,
Nie chcę iść, chcę patrzeć na Ciebie.

Wychodzisz nagle, dym papierosa,
Wyznacza mi szlak, trasę,
Ze łzą w prawym oku wychodzę,
Krok w krok za Tobą.

Uciekasz jednak, moje serce,
Rozerwane na kawałki,
Dzieci sąsiadów w nie wchodzą,
Ze swym dzikim wrzaskiem.

Teraz głowa eksploduje sama,
Zapadam się w sobie jak gwiazda,
Nie wskaże już nikomu drogi.

Smuga z dymu,
Nowa, okrutna busola.

28.11.2020
Pozdrawiam!